Osobiste doświadczenia i historie są często bezcenne i mogą być świetnym motywatorem. Zwłaszcza w przypadku utraty wagi. Przeczytaj, jak Angela zrzucała nadwagę.
Nazywam się Angela Brach i chcę wam opowiedzieć swoją historię. Może się ona komuś wydać wręcz niewiarygodna, bajkowa. Macie rację. To jest bajka. Bajka o zgubionych kilogramach, których już nikt nie będzie szukać. Tu dobro zwyciężyło nad złem i duch nad materią.
Jak to się nieraz zdarza, żyłam sobie spokojnym życiem żony, mamy i babci. Nic mi do szczęścia nie brakowało. W tym czasie naprawdę miałam nadwagę, ale właściwie jakoś mi to specjalnie nie przeszkadzało. Aż tu nagle przyszedł grom z jasnego nieba i życie mi się obróciło do góry nogami. Już od samych nerwów sporo schudłam, ale wiedziałam, że nie tędy droga. Powiedziałam sobie, że po prostu schudnę. Że już nie chcę tak dalej żyć. Że wreszcie muszę się skupić sama na sobie i przestać się niszczyć.
Spośród różnych diet w internecie najbardziej mnie zainteresowała właśnie dieta ketogeniczna. Zamówiłam sobie od razu zestaw na cztery tygodnie. Nie miałam żadnych wątpliwości i nie było na co czekać. Absolutnie odpowiadało mi łatwe i szybkie przygotowywanie dań. W przeciwieństwie do diet, których próbowałam w przeszłości i u których mnie odstraszało żmudne gotowanie. Super jest to, że można wziąć ze sobą posiłek dosłownie gdziekolwiek i w ciągu paru minut go przygotować.
Po pierwszym tygodniu schudłam niewiele, ale i tak byłam zachwycona. Mówiłam sobie, że jeśli to tak dalej pójdzie, to będzie wspaniale. Posiłki mi smakowały, nie byłam głodna, nie miałam zachcianek. Po prostu wspaniale. Wielką motywacją było dla mnie śledzenie postępów innych wojowniczek z facebookowej poradni KetoMix. Nie byłam z tym sama. Po dwóch miesiącach moja waga posunęła się o dwucyfrową liczbę. W nagrodę zrobiłam sobie porządną zmianę w szafie.
Uzgodniłam z doradczynią Moniką z KetoMix, której się dość często radziłam na Facebooku, jak najlepiej postępować dalej. Był 15. grudnia, a ja zdecydowałam się na dwutygodniową przerwę. Jadłam wszystko, na co miałam ochotę. Pozwoliłam sobie na wszystko, co mieliśmy w naszym świątecznym menu. A z nowym rokiem wróciłam z powrotem do walki z moimi kilogramami. Teraz na początku maja, mam wagę, o której nie odważyłam się kiedyś pomyśleć. Zrzuciłam ze swojego ciała wagę równą workowi cementu. Utrzymuję wagę bez problemu i kilogramy nie wracają.